Choć wydaje się, że na co dzień jesteśmy mocno podzieleni jako społeczeństwo, zwłaszcza politycznie, kiedy przychodzi kryzys, wydarza się tragedia – potrafimy się jednoczyć i działać wspólnie. Taka sytuacja ma miejsce także teraz w chwili pandemii koronawirusa.
Po kilku dniach medialnych apeli, aby szczególną troską otoczyć osoby chore, starsze i osłabione – na Facebooku powstała grupa o nazwie Widzialna Ręka. Jej nazwa nawiązuje do znanej w latach 60. i 70. akcji „Niewidzialna Ręka”, w której młodzież ćwiczyła altruizm, wykonując zadania pomocowe w taki sposób, że niewiadomo było kto je zrobił, zostawiając tylko znak odbitej dłoni.
Tym razem jednak chodzi o „widzialną” pomoc. Na Facebooku początkowo pojedyncze osoby udostępniały prośby o pomoc w określonych sytuacjach. W końcu ktoś wpadł na genialny pomysł i utworzył grupę Widzialna Ręka, na której umieszczane są zarówno prośby o pomoc, jak i ogłoszenia o możliwości świadczenia pomocy.
Na grupie jest zakaz rozmów politycznych, wyznaniowych, ujawniania szczegółów z prywatnego życia potrzebujących lub darczyńców i ogólnie umieszczania wypowiedzi niezwiązanych z tematyką grupy. Bardzo szybko zaczęły powstawać grupy lokalne Widzialnej Ręki, ich listę znajdziecie tutaj . Każdy może taką grupę lokalną założyć u siebie!
Ofert pomocy jest równie dużo jak próśb. A z kolei prośby są bardzo różnorodne, wiele dotyczy potrzeby porozmawiania, wymienienia opinii, albo wyszukania czegoś w Internecie – dlatego zachęcamy do udziału w grupie, gdyż pomagać może każdy, nawet ten kto szuka pomocy w jakiejś sferze, za chwilę będzie mógł pomóc komuś w innej sprawie.
Ludzie wyjaśniają sobie nawzajem sytuacje prawne i to bardzo skutecznie np. jedna osoba napisała, że jej mąż jest nauczycielem, pomimo że szkoły są zamknięte nauczyciele otrzymali nakaz przychodzenia do placówki. Jak zauważyła kobieta, sam personel szkoły to przeszło 70 osób, a więc gromadzenie się takiej liczby osób w jednym miejscu byłoby złamaniem prawa. Poza tym bała się, że mąż zaraz się w drodze ze szkoły lub do niej, a mieszkają ze starymi dziadkami… Szybko udzielono jej porady jak „załatwić” sprawę z dyrekcją, na jakie zarządzenia się powołać i jak domagać się pracy zdalnej. Rodzina zastosowała się do tych porad i w ciągu doby dyrekcja zmieniła swoje stanowisko. Wszyscy nauczyciele z tej szkoły otrzymali polecenie pracy zdalnej.
Na grupie można nawet znaleźć informacje o lokalach udostępnianych na czas kwarantanny. Przecież sporo Polaków wraca teraz zza granicy i czasami nie mają możliwości odbywania kwarantanny w swoich domach, bo np. mieszkają tam ludzie starsi lub przewlekle chorzy. Studenci medycyny ogłaszają się do opieki nad dziećmi w rodzinach lekarskich (bo wiadomo, że teraz każdy pracujący lekarz jest na wagę złota). Prowadzone są zdalne lekcje języków obcych, kursy medytacji czy ćwiczenia pilates, a nawet oferowana pomoc finansowa.
Są prośby o dowóz jedzenia do aptek dla pracujących farmaceutów, o pożyczenie planszówek do grania, o kupienie konkretnej wody mineralnej dla dziecka autystycznego, dużo próśb o pomoc od osób, które utknęły za granicą i martwią się jak wrócić do kraju, prośby o podwiezienie gdzieś kogoś kto ma osłabioną odporność i nie może poruszać się komunikacją miejską. Nikt nie zostaje bez odpowiedzi!
Jako społeczeństwo możemy być dumni, że stanęliśmy na wysokości zadania. Brawo, Polacy!