Rośnie pokolenie, które nie rozstaje się ze smartfonami, iphonami czy tabletami i jest on-line niemal bez przerwy. Za pomocą komunikatorów można przesyłać informacje obrazowe i tekstowe. Tak narodził się sexting – nazwa ta wzięła się od słów „sex” i „texting”, definiowany jako „wysyłanie i odbieranie sugestywnych lub wyraźnych seksualnie zdjęć za pomocą urządzenia cyfrowego”.
Badania przeprowadzone w USA podają zatrważające dane. Aż 1 na 7 nastolatków wysyła zdjęcia o charakterze seksualnym, 1 na 4 zgłasza ich otrzymywanie, zaś 29% młodzieży ze szkół ponadpodstawowych zgłasza, że było zaangażowanie w sexting bez swojej zgody.
W okresie dojrzewania występuje naturalne zainteresowanie sprawami seksu, płcią przeciwną. Nie idzie niestety w parze z wiedzą o niebezpieczeństwie w sieci, empatią wobec rówieśników, za to karmi się popularnością i lękiem przed odrzuceniem przez grupę. Dodajmy do tego naiwność i mamy wybuchową mieszankę.
Sexting w praktyce
Oto dziewczyna 14- czy 15-letnia przeżywa pierwszy poważny związek. Jest zakochana. W miarę rozwoju sytuacji zaczyna otrzymywać prośby od chłopaka o wysłanie „rozebranego” zdjęcia. Początkowo jest nieufna, ale po jakimś czasie daje się przekonać, upewniając się po 100 razy u chłopaka, czy nikomu go nie pokaże. W końcu zdjęcie wysyła. Chłopak „w wielkiej tajemnicy” wysyła je przyjacielowi. A na drugi dzień okazuje się, że zdjęcie otrzymali wszyscy w klasie.
Inny scenariusz to rozmowy przez kamerkę. Nastolatki zamykają się w pokoju, rodzice nie chcą przeszkadzać, nie wiedza z kim dziecko kontaktuje się przez Internet. W USA były przypadki pedofilów, którzy kontaktowali się przez sieć z 13- i 14-letnimi dziewczynkami, udając kogoś młodszego, hakowali ich komputery, zdobywali zaufanie dziewczynek, w końcu namawiali je do zdjęcia bielizny przed kamerą. Dzieci nie wiedziały, że ktoś po drugiej stronie zapisuje obraz. Po kilku takich sesjach, ton rozmowy nagle się zmieniał, nastolatki zaczynały być zmuszane do różnych zachowań seksualnych przed kamerą, zaszantażowane, że ich znajomy roześle obrazy do wszystkich kolegów i koleżanek ze szkoły (haker-pedofil włamywał się do komputera i zdobywał adresy). Zdarzyły się przypadki samobójstw wśród dziewczynek omotanych i niewidzących dla siebie wyjścia z sytuacji.
Trzeci przykład – w szkole jedna z dziewczynek jest niezgrabna i nosi okulary, od kilku lat jest w roli „klasowej ofiary”. Zostaje sfilmowana z ukrycia w toalecie, albo w przebieralni po lekcji WF-u. Wszyscy w klasie otrzymują film, naśmiewają się z niej, przerabiają obraz na coraz bardziej szyderczy wobec dziewczynki. Nikt nie odważy się powiedzieć STOP, mimo że wszyscy wiedzą, że robią źle. Uważają, że „ona zasłużyła sobie”, bo jest dziwna i gruba.
Bywają też sytuacje, w których młodzież naiwnie uważa, że można kogoś dobrze poznać… wyłącznie za pomocą sieci Internetu. Można się w kimś zakochać w ten sposób i liczyć na prawdziwe, odwzajemnione uczucie. W trakcie takich znajomości często dochodzi do zejścia na poziom erotyzmu, a potem wysyłania sobie nawzajem nagich lub prawie nagich zdjęć.
Konsekwencje sextingu
Spróbujmy pogrupować najważniejsze konsekwencje sextingu:
- zmiana postrzegania siebie, zwłaszcza u dziewczynek, myślenie w kategoriach „jestem obiektem seksualnym”, nadmierne dążenie do eksponowania intymnych części ciała w ubiorze, ocenianie siebie i rówieśników po wyglądzie
- chęć ciągłego, codziennego eksperymentowania z własnym ubiorem i ciałem, aby zaistnieć w mediach społecznościowych na zdjęciach w pozycjach jednoznacznie kojarzących się z zapraszaniem do seksu (uwaga na Instagram)
- utracenie kontroli nad prywatnością, nastolatki nie rozumieją, że w chwili wysłania fotki „tylko do X” całkowicie i na zawsze tracą nad nią kontrolę
- możliwość stania się ofiarą przestępstwa: mobbingu, szantażu, dokuczania, szyderstw
- pojawienie się depresji, poczucia osaczenia, a nawet myśli samobójczych u osoby poddawanej sextingowi bez jej zgody
- narażenie się na nieświadomy kontakt z pedofilem lub pederastą (osoba czująca pociąg seksualny do dojrzewających nastolatków) i możliwość stania się jego ofiarą
Co robić, aby zapobiec?
Rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Pokazywać w sieci programy opowiadające historie, które wydarzyły się naprawdę – o wykorzystywaniu seksualnym dzieci, o niebezpieczeństwach w sieci, o braku anonimowości w sieci. Omówić konsekwencje sextingu. Okazać dziecku zrozumienie w kwestii nieulegania presji społecznej „wszystkie dziewczyny na imprezie robiły sobie takie zdjęcie”, że to bardzo trudne, ale że jeszcze trudniejsze jest mierzenie się z konsekwencją rozpowszechnienia się takiego zdjęcia.
Jeśli w mediach wybrzmiewa jakaś sprawa np. prześladowania rówieśnika, rozmawiać z dzieckiem co czuje ofiara, jasno podkreślać granice przestępstwa, tłumaczyć, dlaczego niektóre osoby w klasie tkwią w „roli ofiary” (wcale nie chcą tego i nie potrafią się z niej wydobyć). Tłumaczyć, że trzymanie rozbieranych zdjęć nawet tylko na własnym telefonie, zawsze wiąże się z niebezpieczeństwem ich rozpowszechnienia np. w chwili kradzieży telefonu.
Wychowywać w systemie wartości nastawionym na szacunek do drugiego człowieka za to kim on jest, a nie jak wygląda jego ciało i w co się ubiera. Rozmawiać o uprzedmiatawianiu kobiecego ciała – zarówno z dziewczynkami, jak i chłopcami. Omawiać szkolny dress code i w razie czego interweniować. Rozmawiać o tym czym jest prawdziwa miłość, że jest nastawiona na dobro drugiej osoby, a nie korzyść własną, że miłość nie szantażuje, ani nie oczekuje dowodów.
Mocno akcentować w rozmowach, nie tylko postawę „nie rób tak”, ale przede wszystkim „reaguj, gdy ktoś tak robi”. Budować zaufanie do młodego człowieka, że ma prawo popełnić błąd, nie osądzać za niego i nie krytykować, lecz podawać rękę, która wyciągnie z każdych kłopotów. Nauczyć dziecko, aby zgłaszało dorosłemu, któremu ufa, za każdym razem fakt otrzymywania wiadomości sextingowych.